Nie każde złoto jasno błyszczy,

Nie każdy błądzi, kto wędruje,
Nie każdą siłę starość niszczy
Korzeni w głębi lód nie skuje,

Z popiołów strzelą znów ogniska,
A mrok rozświetlą błyskawice,
Złamany miecz swą moc odzyska,
Król tułacz wróci na stolicę.

niedziela, 29 czerwca 2008

Jeden, by wszystkimi rządzić


Przeszło trzynaście lat temu wraz z zniszczeniem Oka Saurona zakończyła się trzecia era Śrudziemia. Aktualnie jest czwarta era, wszyscy się radują, jedynego pierścienia nie ma, Saurona również, lecz radość wszystkich plemion jest złudna, dowodzą temu zdarzenia opisane dalej. W Mordorze, czy w ogóle na całym Śródziemiu nie spotkano żadnego żywego orka, goblina czy trolla, wraz z śmiercią Saurona zginęli jego podwładni, przynajmniej tak twierdzą zwoje w stolicy ludzi, Minas Tirith, lecz ludzie dość często się mylą. W Górze przeznaczenia w Mordorze, skorópa zaschniętej magmy zaczyna pękać, powoli zaczyna robić się nie wielka dziurka, z tej dziurki nagle buchnęły czerwone płomienie a wśród nich wiróje jakiś przedmiot wielkości i kształtu obrączki. nagle dziwny krążek zaczyna wirować szybciej i jak wystrzelony z procy leci ku kraterowi wulkanu przelatuje przez niego i znika wśród chmur niczym czerwona błyskawica. W miejscu gdzie skorupa magmy pękła wyłania się teraz ręka, ręka której nie ranią płomienie.

***

W Minas Tirith, w Gondorze, Aragorn syn Aratorna, Król Gondoru, nagle budzi się z koszmaru który mu się przyśnił, śniło mu się że z jakiegoś wulkanu wystrzelił dziwny krążek, nie, nie z jakiegoś wulkanu, Aragorn był pewien że była to Góra przeznaczenia a potem ta ręka... Aragorn czas jakiś leży w komnacie w wygodnym łożu, komnata była dość prosto zbudowana ściany były białe, łoże dość duże, na ścianie wisiał legendarny miecz Isildura, którym można było, według legend, zabić ducha. Aragorn wstał i wyjrzał przez okno. Na dziedzińcu rosło wysokie białe drzewo a obok niego bawił się mały chłopiec nad którym czuwała piękna dama.

-Braian, chodźmy już, czeka nas wieczerza a Aragorn już się pewnie obudził - Rzekła Arwena do chłopca.

-Och mamo, nie teraz. Przecież widzisz że właśnie bronie Helmowego Jaru - Braian puścił drewniany kij na zimie i usiadł na brukowanym dziedzincu, minę maił naburmuszoną. Aragorn uśmiechną się. Pospiesznie naciągną tunikę i wyszedł do swej rodziny.

- Arweno, pozwól mu jeszcze troche się pobawić, przecierz nie możemy stracić Helmowego Jaru, prawda? - podszedł do chłopca i pogłaskał go po głowie - Na polu bitwy nie rzucirz miecza na ziemie i nie usiądziesz sobie wśród wrogów - Braian uśmiechną się, pobiegł po kij, zaczął nim wymachiwać i wydawać rozkazy nie widzialnym rycerzom. Aragorn podszedł do Arweny i obią ją w pasie, gdy nagle niebo poczerwieniało, usłyszeli huk i z nieba spadła błyskawica która trafiła Braian w pierś. Chłopca odrzucił na dziesięć łokci, poczym padł na ziemie nie przytomny. Aragorn podbiegł do swojego syna, rozdarł jego tunikę i spojrzał w miejsce gdzie uderzył piorun. Na klatce piersiowej chłopca nie było ani zadrapania, właściwie nic się nie zmieniło oprócz jednej rzeczy, w medalionie chłopca - to jest w Gwieździe Wieczornej (1) którą Braian dostał od swej matki przy narodzinach- który dotąd był cały ze srebra widniał teraz element złota. Na złotej powierzchni cienkim, pajęczym pismem zaczęły wypisywać się litery, które stopniowo układały się w słowa: Jeden, by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć, Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać. Aragorn widząc to wszystko wziął chłopca na ręce i zaniósł do komnat.

- On wrócił. - wyszeptał syn Aratorna, kiedy ułożył chłopca na łożu. Arwena podeszła do Braian chcąc zdjąć medalion z szyi chłopca. Wyciągnęła rękę, dotknęła medalionu, lecz nagle ją cofnęła.

- Oparzyło mnie.- Jednak nie dała za wygraną podeszła do Braiana, położyła rękę na jego czole i zaczęła szeptać złożone zaklęcie. Aragorn nie zwracał uwagi na słowa, był w szoku lecz podświadomie wiedział że jego małżonka mówi o ochronie, zwraca się do Gwiazdy Wieczornej, raz padło słowo życie. Król Gondoru wyjrzał za okno spoglądając ku południu zobaczył tam zbierające sę ciemne chmury, spojrzał trochę bardziej na zachód i ze zdziwieniem odkrył na horyzoncie, na niebie, siedem ciemnych punkcików które rosły z każdą chwilą. Do komnaty ktoś wpadł lecz z początku Aragorn go nie zauważył.

- Widziałem dziwną błyskawicę która uderzyła w... och... - Aragorn odwrócił się i zobaczył Gimliego, krasnoluda który od trzynastu lat ,to znaczy od początku panowania Aragorna, był namiestnikiem i prawą ręką króla.

- Na horyzoncie są...-

- Wiem.- przerwał mu Aragorn, spojrzał raz jeszcze na chłopca i na jego matkę, po czym wyszedł na dziedziniec na którym zaczęli gromadzić się nie tylko straże ale również okoliczni przechodni. Czarne punkciki zbliżały się z nie wiarygodną szybkością.

***

(1) Gwiazda Wieczorna - Jest to medalion dający nie śmiertelność, co prawda kiedy się go nosi można zginąć od ciosu mieczem w brzuch lecz nie podlega się czasowi

No i koniec mam nadzieje że wam się spodobało zapraszam na dalszy ciąg :).

Brak komentarzy: